Sense of Beauty

 
Świat Dr Irena Eris

Zawód: golfistka

Pierwsza Polka w Ladies European Tour Dorota Zalewska opowiada nam, jak wygląda życie zawodniczki golfa. Mówi o drodze, jaką musiała przejść, oraz podtrzymuje, że jej celem jest stać się najlepszą na świecie. Ma też rady dla tych, którzy marzą o tym samym.

Rozmawiała: Monika Midura
Doroto, zaszłaś bardzo wysoko, lecz zacznijmy od początku. Kiedy i jak zaczęła się twoja przygoda z golfem?
Gdy miałam 9-10 lat, znajomy rodziców powiedział nam, że otwiera pole golfowe – Modry Las w Choszcznie. Zachęcał, żebyśmy je odwiedzili. Gra w golfa była marzeniem mojej mamy, więc przyjęliśmy zaproszenie i można powiedzieć, że się tam zadomowiliśmy. To znaczy przez dłuższy czas dojeżdżaliśmy do Choszczna ze Szczecina. Golf mnie wciągnął, choć nie był jedynym sportem, który w dzieciństwie i we wczesnej młodości uprawiałam. Grałam też m.in. w tenisa i piłkę nożną i w tych dyscyplinach szło mi równie dobrze. Ale przyszedł czas, w którym należało się zdecydować na jedną ze sportowych ścieżek. W wieku 16 lat wybrałam golfa.

Dlaczego?
Podobało mi się ciągłe dążenie do perfekcji, której jednak nie sposób osiągnąć, oraz to, że w golfie gra się nie przeciwko komuś, lecz przeciwko sobie samej. W tenisie jest inaczej i zdarza się, że rywalka, która rozegrała wcześniej tysiąc gorszych meczów, nagle ma tzw. dzień konia i wygrywa. Nie podobało mi się to. Piłka nożna to sport drużynowy, a ja jestem indywidualistką. Podczas gry w golfa mogłam spędzać czas z rodzicami i ze znajomymi, na świeżym powietrzu, obserwując zwierzęta, podziwiając wschody i zachody słońca. Za to również pokochałam ten sport.

Całkiem niedawno skończyłaś studia w USA. Czy wybór uczelni i kraju, w którym będziesz pobierać naukę, też miał związek z golfem?
Oczywiście. Kiedy podjęłam decyzję, że chcę się skupić na golfie, ja, moi rodzice i trener wiedzieliśmy, że szansę na zawodowstwo da mi wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Tam mogłam otrzymać pomoc finansową i – co najważniejsze – mieć warunki do trenowania i gry, a także możliwość rywalizowania z najlepszymi w tym sporcie. Studia w USA były po prostu kolejnym, oczywistym etapem mojego rozwoju. Słusznym i – jak się okazało – udanym.

 
Czyli już przed studiami wiedziałaś, że chcesz przejść na zawodowstwo?
Kariera zawodowej golfistki była wtedy moim marzeniem, lecz nie wiedziałam jeszcze, z czym tak naprawdę się to wiąże. Lata spędzone w USA mnie do tego przygotowały. Tam zrozumiałam, że bycie zawodniczką niesie ze sobą wiele wyrzeczeń. To ciężka praca, do której trzeba się dobrze przygotować – fizycznie i psychicznie.

Na czym polega ta profesja? Jak wygląda dzień zawodowej golfistki?
Muszę zaznaczyć, że w naszym środowisku przejściem na zawodowstwo określa się dwie ścieżki: bycie zawodnikiem i bycie trenerem. A to są różne zajęcia. Ja jako zawodniczka nie uczę innych gry, lecz sama gram w lidze. Moje życie jest podporządkowane rozgrywkom, nawet poza sezonem. Teraz jestem na etapie przygotowywania się do niego. Wstaję o 7.30-8.00, jem śniadanie, relaksuję się i zaczynam trening, który dzielę na trzy etapy. Zwykle przez ok. 3 godziny ćwiczę technikę gry, później gram rundę golfa, 9 lub 18 dołków, a na koniec idę na siłownię. Kolejność etapów treningu jest różna, w zależności od moich sił i planów na dany dzień. Oczywiście mam też przerwę – właśnie podczas niej teraz rozmawiamy. Mówiąc ogólnie, w okresie przygotowywania się do sezonu pracuję od rana do wieczora.

Wyobrażam sobie, że twoje życie wiąże się z wieloma podróżami. Przypuszczam, że rzadko bywasz w domu.
Teraz jestem w Hiszpanii, w Marbelli, ale jutro lecę na parę dni do Polski, by załatwić kilka spraw, a także spotkać się ze znajomymi i pobyć z rodzicami, którzy są dla mnie bardzo ważni. Staram się zachować balans między pracą a życiem prywatnym. Uważam, że dla zawodników golfa jest to szczególnie istotne. Większość czasu spędzamy sami, dlatego bardzo potrzebujemy odskoczni, kontaktu z ludźmi spoza naszego zawodowego środowiska. Przez te kilka dni w domu będę oczywiście trenować, ale lżej.

Wiele już osiągnęłaś i otwarcie mówisz o tym, że twoim celem jest bycie numerem jeden na świecie. Co to znaczy?
To moje największe marzenie, ale żeby się spełniło, muszę wcześniej zrealizować mnóstwo mniejszych pragnień. O byciu najlepszą na świecie wspominałam w wywiadach, po czym odnosiłam wrażenie, że ludzie nie rozumieją, o czym mówię, myślą, że to się stanie zaraz. Tak jednak nie będzie, bo to długi proces, który zajmie mi przynajmniej sześć lat. Najpierw muszę znaleźć się w top 5 LET [Ladies European Tour – przyp. red.], następnie przejść do LPGA [Ladies Professional Golf Association – przyp. red.], czyli do najwyższej ligi światowej. Będę musiała w niej wygrać wiele turniejów, mniejszych i większych – takich jak Meijer LPGA Classic. Dopiero wtedy stanę się numerem jeden na świecie. Może uda mi się tego dokonać już za trzy lata. Nie wiem. Liczę się z tym, że to może potrwać. Przecież właściwie całkiem niedawno zaczęłam karierę.

A więc ważnym składnikiem sukcesu w zawodowym golfie jest wytrwałość?
Zdecydowanie. Pewnie nie wszyscy zawodnicy się ze mną zgodzą, ale uważam, że pośpiech w tym sporcie może bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Trzeba czekać na swoją kolej – czasem rok, niekiedy 10 lat – a to wymaga odporności psychicznej. Należy mieć określone cele i do nich dążyć, mimo że jest to długa i niełatwa droga.

„My, golfiści, jesteśmy trudnymi ludźmi, bardzo specyficznymi” – to twoje słowa. Co przez to rozumiesz?
Ludzie często postrzegają zawodników golfa jako zbyt pewnych siebie, może nawet zadufanych w sobie. Nasza postawa wynika jednak z tego, że towarzyszą nam na co dzień silne emocje. Jesteśmy także perfekcjonistami, wręcz mamy świra na punkcie szczegółów. Czasami za mocno reagujemy na błahe sytuacje. Uwielbiamy też rywalizację. Ponadto, jak już mówiłyśmy, ta praca wiąże się z wieloma podróżami, co nie jest łatwe dla nas i dla naszych bliskich. Potrzebujemy więc wokół siebie osób, które nas rozumieją i są w stanie dać nam trochę spokoju.

Twoja aktywność zawodowa nie ogranicza się jedynie do gry. Jesteś też promotorką kobiecego golfa w Polsce, a ponadto próbujesz walczyć ze stereotypem, że ten sport jest tylko dla bogatych. Jak oceniasz jego obecną pozycję w naszym kraju? Czy coś się zmieniło przez sześć lat twojego pobytu w USA?
Wiele się zmieniło. Sprzęt dla golfistów, szczególnie dla juniorów, jest dużo bardziej dostępny. Trenerzy reprezentują znacznie lepszy poziom, jest więcej miejsc do trenowania. Golf w Polsce się rozwija, jednak wciąż trzeba walczyć ze stereotypami i to zadanie przede wszystkim dla nas – zawodników. Jeśli będziemy dobrze grać, media będą o nas mówić, usłyszą o nas dzieciaki i będą się nami inspirować. Chcę, aby mnie zobaczono i usłyszano – mnie, czyli Dorotę, która ma krótkie włosy, jest fajną dziewczyną i świetnie sobie radzi. Bo choć wiele osób myśli, że wszystko miałam podane na tacy, to tak nie było. Nie jestem i nigdy nie byłam bardzo zamożna. Musiałam do wielu rzeczy dojść sama, dużo się nauczyć i przejść. Jestem pierwszą Polką, która pokonuje pewne etapy w golfie, i to jeszcze bardziej zobowiązuje. Chcę się dzielić moimi sukcesami i porażkami, aby ci, którzy marzą o podobnej drodze, mogli brać ze mnie przykład i osiągnąć tyle samo, a nawet więcej.

Od czego dzieci i młodzież mogą zacząć swoją przygodę z golfem?
Właściwie w każdym dużym mieście są pola golfowe. Można postarać się o Zieloną Kartę, czyli potwierdzenie znajomości podstaw gry w golfa, a następnie zacząć grać pod opieką trenera. Koszty, na przykład w porównaniu z tenisem, są – zwłaszcza jeśli chodzi o trening juniorów – bardzo niskie. Kije można wypożyczać albo – gdy jest się pracowitym i zdolnym – otrzymać je od starszych zawodników. Również ode mnie.

Z czego jesteś najbardziej dumna?
Zawsze mam problem z odpowiedzią na to pytanie. Na pewno z tego, że przecieram szlaki. Chociaż… chyba najbardziej z tego, że się nie poddałam, choć byłam temu bliska. Nie poszłam na łatwiznę i walczę nadal. Mimo świadomości, że moja droga może być dłuższa i przyjdzie mi jeszcze nieraz zaczynać coś od nowa, powoli piąć się w rankingach, wiem, że wytrzymam. Byłam wychowywana na silną kobietę i się nią stałam.

Kiedy wspominałaś swoje początki w golfie, powiedziałaś, że cieszył cię kontakt z przyrodą podczas gry. Masz swoje ulubione pole golfowe? A może jest takie, na którym chciałabyś zagrać? 
Grałam na wielu polach na świecie, lecz ponad wszystkie stawiam to, na którym zaczynałam. Z Modrym Lasem mam wiele wspomnień, ale muszę przyznać, że jest też po prostu pięknym, magicznym miejscem. Bardzo lubię również Black Water Links, niedaleko Poznania. Nie mam marzeń związanych z grą na konkretnym polu, gdzieś w świecie. Rozgrywki w różnych miejscach traktuję jako część pracy. Jeśli miałabym wybór, grałabym na zmianę na dwóch polach, które wymieniłam. Najlepiej czuję się w domu, w Polsce.
Dorota Zalewska
Urodzona w 1999 r. w Szczecinie. W wieku 13 lat dołączyła do kadry narodowej w golfie. Podczas amatorskiej kariery wielokrotnie indywidualnie i drużynowo reprezentowała Polskę na arenach europejskiej i światowej – m.in. była najmłodszą zawodniczką drużynowych mistrzostw świata. Zwyciężczyni 10. edycji Dr Irena Eris Ladies’ Golf Cup. W 2018 r. rozpoczęła studia i grę w USA, gdzie została zrekrutowana przez University of Tennessee at Chattanooga do najlepszej akademickiej ligi golfowej. Po przejściu, w 2023 r., na zawodowstwo jako jedyna Polka w historii awansowała do pierwszej europejskiej ligi zawodowej kobiet.

Zobacz także